Śledź nas na:

Lądowanie w Kongo-Brazzaville. My (Cor i Grietje z Podróż bez strachu), podróżować z nasz kamper Toyota Hilux 4×4 drzwi Afryka. Kontynent afrykański jest mekką dla 'lądem' z wieloma trudnymi trasami i pięknymi miejscami docelowymi. Pierwszy afrykański kraj, który odwiedziliśmy podczas naszej podróży do Republika Południowej Afryki jest obecny Maroko, śledzony przez MauretaniaSenegalGwineaSierra LeoneLiberiaWybrzeże Kości Słoniowej en Ghana. Po międzylądowaniu w Holandii kontynuujemy naszą lądową podróż przez Afrykę. Jechaliśmy dalej IśćBeninNigeriaKamerun en Gabon i teraz dotarliśmy Kongo-Brazzaville. O tym wszystkim przeczytacie w tym artykule.

Jak już do tego przywykłeś, zaczynasz teraz ponownie oglądać wideo.

O Kongo-Brazzaville

Zanim przekroczyliśmy granicę z Gabonem, jeszcze raz zajrzeliśmy do obu Kongów. Istnieje RDC (Republika Demokratyczna Konga) i DRK (Demokratyczna Republika Konga). Nazwy sugerujące, że oba kraje mają coś wspólnego, ale wcale tak nie jest. 

Obydwa kraje często oddzielają nazwy stolice dodać do tego. Więc Kongo-Brazzaville en Kongo-Kinszasa. Najpierw udajemy się do jego młodszego, przyjaznego brata: Congo Brazzaville!

Kraj zamieszkuje około 4 miliony ludzi, z czego większość zamieszkuje dwa główne miasta, Brazzaville i Pointe-Noir. Powierzchnia jest porównywalna do 8 razy większej niż Holandia, co czyni ją krajem słabo zaludnionym.

Czytaj także: Światowy | Ile krajów ma Afryka? Lista krajów + ludność

Przejście graniczne Gabon – Kongo-Brazzaville

Tłoczenie po stronie gabońskiej przebiega bardzo sprawnie i sprawnie. Znaczki dla Kongo Brazzaville nieco wolniejsze. Nigdy nie widzieliśmy, żeby ktoś tak długo wpatrywał się w paszport i pisał tak wolno.

Potrzebujemy do tego pięciu różnych biur. Żadnego prądu, żadnych komputerów… więc wszystkie dane paszportowe muszą być zapisane ręcznie w dużej księdze pięć razy. Na szczęście pracownicy są bardzo przyjaźni i pomocni. Tak długo, jak zachowasz spokój, jest to najpiękniejsza granica w historii.

Nową kartę SIM możemy też od razu kupić na granicy.

Witamy w Kongo Brazzaville

Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Droga jest głównie żwirowo-piaszczysta o różnej jakości. Jest 30 września i koniec pory suchej. Wszyscy mówią, że nadchodzi deszcz. Środowisko to różnorodne widoki, a potem trochę lasów. Uważamy, że to miło, że znów jest nieco bardziej otwarty.

Zadbane domy | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Domy tutaj zbudowane są z czerwonej cegły, konstrukcji, jakiej wcześniej nie widzieliśmy. Wokół domów jest schludnie, a ludzie przyjaźnie machają. Naprawdę czujemy się jak w domu! 

Krajobraz | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Trudna trasa przez południe 

Wybieramy trasę prosto przez południe kraju. Cyfrowe mapy drogowe, z których korzystamy, nie zawsze są aktualne. Musimy więc polegać na miejscowych, którzy wskażą nam drogę. To często jest najbardziej niezawodne! Drogi tutaj również są różnej jakości. Czasem płaska, szutrowa droga, czasem wymagające podjazdy.

Dużo logowania

Po drodze mijamy wiele maleńkich wiosek. Bardzo daleko, żadnych samochodów, prawie żadnych motorowerów i wiele kobiet z ciężkimi koszami na plecach, które służą jako jedyny środek transportu.

Wyjątkowa konstrukcja
Fantastyczne wioski | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Ponownie, ludzie są bardzo przyjaźni! Kawę pijemy w środku dżungli lub na moście, podczas gdy pod nami płynie rybak ze swoim pirogiem. Pływamy i myjemy się w rzekach i świetnie się przy tym bawimy.

Kawa na moście
Przechodzień

Krajobrazy są zróżnicowane, od gęstej dżungli po pagórkowate z pięknymi widokami. Tak, ta część Kongo Brazzaville skradła nasze serca.

Nocujemy w różnych miejscach, jednak nie zawsze łatwo jest znaleźć miejsce na czas. Któregoś razu naprawdę nic nie mogliśmy znaleźć, gdy zapadał zmrok w środku dżungli na jednopasmowej drodze. Mnóstwo zwisających gałęzi i tor 2.0!

Miejsce w dżungli | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Dopóki nie będziemy mogli zaparkować w małej zatoczce. Na szczęście, bo akurat gdy zaparkowaliśmy, rozpętała się wielka burza. Mamy cudownie spokojną noc wśród dźwięków dżungli.

Kawa w drodze | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

A potem wtorek, 3 października

(dosłownie z naszego pamiętnika)

Ciemny dzień, który i tak zakończył się dobrze!

Kontynuujemy naszą podróż w stronę Zanagi. Droga jest wąska i ma wiele błotnistych dziur. Pierwsze mijamy bez problemów, natomiast drugie staje się „koszmarem”.

Próbujemy utrzymać się na torze, ale samochód szybko i niespodziewanie ściąga na jedną stronę na wzniesieniu. Nie zagłębia się z powrotem w tor, w wyniku czego leżymy na boku. Wielka katastrofa, koniec przygody, przez głowę przechodzi nam wiele myśli.

Z samochodu możemy wyjść przez boczną szybę. Nie jesteśmy ranni! 

Z boku | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Jesteś na odludziu, z kamperem i domem na kółkach, leżącym na boku. Brak świeżych śladów świadczy o tym, że od kilku dni nie było tu nikogo, być może jedynie motorowerem.

Próbujemy obmyślić plan i jednocześnie się uspokoić.

Po chwili za pomocą wyciągarki ponownie ustawiamy kamper do połowy. Ale może też upaść ponownie...

Znów w pozycji półprostej | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Po godzinie mozolenia pojawia się możliwe rozwiązanie: chłopiec na motorowerze. Wyjaśniamy w naszym najlepszym francuskim, że potrzebujemy pomocy. Łopaty, siekiery i mnóstwo siły roboczej. Cor jedzie na motorze do wioski (7 km) i wyjaśniamy sołtysowi sytuację. Mobilizuje około 10-12 mężczyzn, którzy wszyscy wracają z pomocą.

Jest praca, trud, kopanie i siekanie.

Dostajemy nadzieję. Razem z wyciągarką i siłą roboczą przywracamy kamper na czterech kołach.

Możemy ocenić szkody i wydaje się, że nie jest tak źle. Lewa przednia opona jest przebita i zastępujemy ją kołem zapasowym.

Znowu możemy jeździć! Łzy radości.

Jesteśmy im dozgonnie wdzięczni i dajemy hojny napiwek, co wywołuje niemal ogłuszający aplauz.

Wszystko jest brudne od lepkiego gliniastego błota. 

Jedziemy do Zanaga i zostajemy zatrzymani przez policję. Miły człowiek, który przegląda gazety, a potem wysyła nas do żandarmerii i imigracji.

Ci panowie siadają i wszystko dokładnie sprawdzają. Kamper jest również sprawdzany na każdym kroku. Myślą, że nie mamy dobrej pieczątki w naszej „żółtej księdze” i chcą, żebyśmy zapłacili karę. Więc zdzierstwo. 

Po tylu pechach (i szczęściu) jest to nadal możliwe...

To sprawia, że ​​Grietje jest zły i emocjonalny. A potem panowie nagle postanawiają odstąpić od kary i możemy jechać dalej.

Za wsią jest rzeka, gdzie myjemy samochód i sprzątamy wszystkie śmieci. Odkryliśmy kilka zadrapań na boku. Ale nie wygląda na to, żeby doszło do dalszych uszkodzeń. Oddychamy z ogromną ulgą! To wszystko mogło się skończyć zupełnie inaczej!

Do Brazzaville

 Kiedy dojeżdżamy do kolejnej wioski, najwyższy komendant policji mówi nam, że nie możemy jechać zaproponowaną przez nas trasą. Droga byłaby nieprzejezdna z powodu „erozji”. Jedyną opcją jest najkrótsza trasa do Brazzaville, kolejne 400 kilometrów.

W drodze do Brazzaville

Klub tenisowy w Brazzaville

W Brazzaville spędzamy kilka dni w lokalnym klubie tenisowym. To miejsce, w którym od tygodni ponownie widujemy białych ludzi. Menedżerowie to bardzo przyjazna para portugalsko-angolska.

Kompleks obejmuje duży parking, korty tenisowe, basen, restaurację, prysznice i zachodnie toalety… a wszystko super czyste. Niewiarygodne, ale możemy tu zostać za darmo. Potrzymamy tu chwilę!

Klub tenisowy w Brazzaville

Spotykamy tam kilku – głównie Francuzów – emigrantów. Uwielbiają historie o naszej podróży, a my uwielbiamy ich historie o tym, jak to jest żyć na Zachodzie w kraju takim jak Kongo.

Klub tenisowy to wyjątkowe miejsce, nie tylko do gry w tenisa, ale z pewnością do „towarzystwa” z – większością – białymi ludźmi. Zostaliśmy zaproszeni do domu francuskiej pary, aby zrobić pranie i zjeść pyszny lunch. 

Z tego spokojnego miejsca kilka razy bierzemy taksówkę, aby zwiedzić miasto.

Brazzaville i rzeka Kongo

Brazzaville położone jest nad potężną rzeką Kongo. Liczące około 650.000 16 mieszkańców miasto jest małą wioską w porównaniu do Kinszasy (XNUMX milionów mieszkańców) po drugiej stronie szerokiej rzeki. Ale to nie jest jak wieś. Właściwie ma wszystko, co powinno mieć afrykańskie miasto. Drogi są ładnie utwardzone, a wokół znajdują się nowoczesne budynki. Istnieje spora część mieszkańców stosunkowo zamożnych, ale niemal nieuchronnie znaczna część mieszkańców żyje również poniżej progu ubóstwa. W mieście położonym nad rzeką Kongo panuje luźna atmosfera, a na bulwarze, który w niedziele jest zamknięty dla ruchu samochodowego, znajduje się wiele przyjemnych lokali rozrywkowych.

Braza | Lądowanie w Kongo-Brazzaville
Braza | Lądowanie w Kongo-Brazzaville
Most wzdłuż Konga | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Liczące prawie 4400 kilometrów potężne Kongo jest po Nilu najdłuższą rzeką w Afryce. W pobliżu Brazzaville znajduje się wiele bystrzy, które można podziwiać z bulwaru.

Kinszasa po drugiej stronie | Lądowanie w Kongo-Brazzaville
Rapids Rzeka Kongo | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Goryle w rezerwacie przyrody Lesio-Louna

Ta wizyta jest niezapomniana! Rezerwat położony jest około 150 kilometrów na północ od Brazzaville. Z asfaltowej drogi jest jeszcze 12 kilometrów błotnistą wąską ścieżką i nagle fantastyczny, szeroki krajobraz.

Szeroki krajobraz
Szeroki krajobraz | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Przy wejściu wzdłuż rzeki wita nas grupa strażników. Tego samego popołudnia płyniemy łodzią motorową w górę dość płynącej rzeki. 



I nie żeglujcie cicho, ale mocno, mocno! Z wiatrem we włosach płyniemy na pierwszą wyspę. Mieszka tu jeden samiec goryla.

Goryl w rezerwacie przyrody Lesio-Louna
Goryl w rezerwacie przyrody Lesio-Louna | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Najwyraźniej wie, gdzie jest karmiony i szybko trafia we właściwe miejsce. Cudowne przeżycie, chwilę później stajemy twarzą w twarz – na wysokości trzech metrów, bezpiecznie w łodzi – z ważącym prawie 200 kilogramów gorylem. Obserwujemy jego poczynania, gdy spokojnie zajada się posiłkiem złożonym z bananów, mango i papai. Podobieństwo do ludzi jest ogromne! Wyraz twarzy jest fantastyczny.

Lizanie palca | Goryl w rezerwacie przyrody Lesio-Louna
Lizanie palca | Goryl w rezerwacie przyrody Lesio-Louna

Po około półgodzinnej obserwacji goryla uruchamiamy silnik i „pędzimy” na kolejną wyspę na rzece, kilka kilometrów dalej. Mieszkają tu dwa goryle i dobrze się ze sobą dogadują. Najmłodsze, ośmioletnie dziecko, urodziło się w angielskim zoo. Tutaj uczy się stać na własnych nogach, aby później mógł samodzielnie wejść do dżungli.

Goryl w rezerwacie przyrody Lesio-Louna
Goryl w rezerwacie przyrody Lesio-Louna | Lądowanie w Kongo-Brazzaville
Ręka goryla w rezerwacie przyrody Lesio-Louna
Ręka goryla w rezerwacie przyrody Lesio-Louna | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Tutaj też jesteśmy zaskoczeni. Najmłodszy nadal wspina się na drzewo, najstarszy żyje wyłącznie na ziemi. 

Czytaj także: 24 rzeczy, które trzeba zobaczyć w Afryce | Najpiękniejsze miejsca na Twoją listę wiader ✔

Z gorylami spędzamy około pół godziny. Następnie powrót do punktu wyjścia i spektakularna podróż przez dżunglę. Absolutnie wspaniałe doświadczenie.

Wieczorne słońce w rezerwacie przyrody Lesio-Louna
Wieczorne słońce w rezerwacie przyrody Lesio-Louna | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Po prostu kolejny poranek 

Normy, wartości i zwyczaje różnią się w zależności od osoby, kraju i kontynentu. Nie osądzając, często po prostu opisujemy to, co widzimy. 

Drugą noc spędzamy w innym miejscu Rezerwatu Dzikiej Lesio-Louna. Na podwórzu strażnika. Rozmowny człowiek jest przyjacielski i stale pilnuje wejścia. Do jego obowiązków należy zarządzanie drewnianą barierą dla maksymalnie 10-20 gości, którzy przyjeżdżają głównie w weekendy. Więc się nie męczy. Mieszka w Brazzaville i jest tu, w tym odległym miejscu, przez miesiąc. Potem ma tydzień wolnego. Kilka kilometrów dalej znajduje się mała osada, skąd przychodzi młody mężczyzna zamiatać podwórko.  

Zaczynają o wpół do szóstej rano, mówiąc głośno i wyraźnie w swoim lokalnym języku. Najlepszym miejscem do zamiatania wydaje się być okolice kampera…

Tak, a jeśli w nocy nie masz światła, kładziesz się wcześnie spać i wcześnie wstajesz.

Podwórko jest schludne, co jest dla nich bardzo ważne. Piasek został zmieciony! Kiedy wrzucamy ostatnie śmieci do worka na śmieci, strażnik podbiega, żeby sprawdzić jego zawartość. Po wyjęciu kilku przedmiotów na własny użytek resztę wrzuca do dołu o głębokości co najmniej dwóch metrów. W tym plastik i inne słabo przyswajalne substancje. 

Kiedy patrzymy na jego zgrabne ciało, podejrzewamy, że sam dołku nie wykopał i prawdopodobnie nie zamknie go ponownie.

Potem mija nas szczupła młoda kobieta – pod górę – z taczką wypełnioną trzema dużymi kanistrami wody, ważącymi około 75 kilogramów. Zbierała wodę deszczową ze zbiornika na codzienne potrzeby rodziny. Co 100 metrów zatrzymuje się na chwilę, bierze oddech i radośnie kontynuuje dalej. Ona nie musi dzisiaj iść na siłownię!

Zobacz Rezerwat Dzikiej Lesio Louna | Lądowanie w Kongo-Brazzaville
Na podwórzu strażnika | Lądowanie w Kongo-Brazzaville

Opuszczamy kraj przez najbardziej wysunięte na południowy zachód przejście graniczne z angolską eksklawą Kabinda.

Więcej Kongo-Brazzaville?

Zobacz wszystkie artykuły